top of page
  • Zdjęcie autoraAneta Wyszyńska

Dlaczego lubię pisać o miłości?


“Pisać można o wszystkim i o niczym. To, że ładnie piszesz, nie znaczy, że inni będą to czytać. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób dobierasz słowa, jaki kocyk używasz do otulenia tego wszystkiego. I co najważniejsze, nie zapomnij o gorącej czekoladzie do tego.”


Dlaczego lubię pisać o miłości?


Lubię pisać o miłości.

Miłość jest piękna, ale jednocześnie niebezpieczna na swój sposób. Z jednej strony budzi do życia emocje, uczucia delikatne, dobre, ale z drugiej strony wzbudza to co złe i negatywne.


Pisanie o emocjach sprawia mi przyjemność. Nie ważne, czy dobre, czy złe. Psychika bohaterów, według mnie jest istotnym elementem fabuły. Pozwala lepiej zrozumieć ich motywy jak i działania wynikające w trakcie historii. Poza tym, daje czytelnikowi możliwość odnalezienia siebie, poczucia specyficznej więzi z bohaterem historii.


Jakie są rodzaje miłości?


Nie jest łatwo pisać o miłości. Nie mam jednego sposobu na opisanie jej, bo jak wiemy, miłość posiada różne oblicza. Jakie? Zobaczcie sami:


  • Agape - bezwarunkowa, altruistyczna, uważana przez Starożytnych Greków za doktrynalną, gdyż tylko nieliczni mają ten przywilej korzystania z niej, poczucia całym sobą.

  • Eros - miłość cielesna, kojarząca się z romantyzmem, ale również cielesnym pożądaniem. W Starożytności, zwłaszcza pośród Greków obawiano się tej miłości, gdyż człowiek jako istota nie stała mogłaby bardzo szybko stracić nad sobą kontrolę i nie byłaby w stanie opanować potęgi tego uczucia.

  • Philia- tak zwana miłość kochająca, którą obdarowujemy bliskie nam osoby takie jak przyjaciele, ludzie jacy traktują nas na równi sobie. Platon nazwał ją miłością bez podtekstów, czyli platoniczną.

  • Filautia - miłość do samego siebie, niekiedy kojarzona z narcyzmem, byciu samolubnym. Nic bardziej mylnego. Nie jest prawdą, że miłość do samego siebie jest zła, niedobra, toksyczna. Wręcz przeciwnie, to coś co pomaga nam akceptować siebie. Takimi, jakimi jesteśmy.

  • Storge- nic innego jak miłość rodzica/rodziców do dziecka. Atrakcyjność fizyczna czy seksualna nie istnieje. Liczy się wręcz nierozerwalna więź między spokrewnionymi sobie ludźmi.

  • Pragma - to ta trwała, najtrudniej do rozerwania miłość. Trwająca niemal nieprzerwanie. To rodzaj tej dojrzałej miłości, przeciwieństwo erosa. Najrzadziej spotykana.

  • Ludus- bardziej mowa tutaj o zauroczeniu, jakie towarzyszy nam na początku uczucia. Te przyjemne motyle w brzuchu, szybsze bicie serca, niepohamowana radość, to właśnie ludus.

  • Mania- to ta niebezpieczna miłość, obsesyjna. Mania potrafi doprowadzić do szaleństwa, wywołanego zazdrością, a nawet chęcią bliskiego posiadania drugiej osoby, wręcz na wyłączność. Często jest to skryte cierpienie ludzi samotnych, z niską samooceną.


Każdy z ośmiu wymienionych rodzajów miłości jest inny. Co za tym idzie, pisanie o nich musi różnić się od siebie. To nie jest takie proste, jakby się wydawało. Sama, miewam z tym niekiedy problem. Zwłaszcza kiedy postacie zaczynają decydować o własnym życiu, uczuciach. Tworzą się wtedy sytuacje, o których nawet bym nigdy nie pomyślała.


Dobrym przykładem takiego zawirowania w opisie miłości jest historia dwóch moich postaci Alberto oraz Abrahama. Postacie te miały się, w domyśle tylko znać, bo ten pierwszy został mentorem kuzynki tego drugiego. Nic nie wskazywało na to, że podczas rozgrywek w sesjach RP ich relacja przerodzi się w coś głębszego.


Miłość nie wybiera, nawet w relacjach między fikcyjnymi postaciami


Motyw przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, bowiem udało mi się wpleść jeszcze jeden bardzo ważny wątek, dość na czasie bym powiedziała: Jak radzić sobie z miłością do tej samej płci i stawić czoła przeciwnościom związanych z brakiem akceptacji tego typu relacji?


Pisanie z punktu widzenia osoby, dla której związki tej samej płci nie są niczym dziwnym, a wręcz normalnym i tej drugiej, która nie jest na to gotowa, nie rozumie tego, było nie lada wyzwaniem. O ile wcielenie się w umysł kogoś kto to akceptuje, było proste, tak tej, dla jakiej jest to obce to już wyższa szkoła jazdy.


Musiałam postawić się na miejscu Abrahama Valheina, który zawsze gustował w kobietach. Kiedyś był nawet zaręczony z jedną. Poznając Alberto Celaeno, wszystko w jego głowie uległo zmianie.


W początkowych rozgrywkach, etapach ich znajomości nic, ale to nic nie wskazywało na to, że ta dwójka się zejdzie. Wzajemne dokuczanie sobie, stawianie ściany, dogryzanie na każdym możliwym podłożu. Dopiero po czasie, zauważyłam, że ta dwójka ma się ku sobie i nie zapomnę skierowanych wtedy słów do mojej współgraczki: “Wiesz co, uśmieję się, jak tych dwoje się zejdzie!”


I nie pomyliłam się! Zaczęło się niewinnie, na zwykłej sesji, gdzie prowadziłam chłopaków, w dwóch różnych miejscach, mimo że fabuła była połączona. Pokręcone, prawda? Dalej będzie jeszcze zabawniej. Abraham i Alberto jeszcze wtedy nie byli częścią projektu Kroniki Kryształowego Królestwa Ziemi. Byli postaciami stworzonymi do rozgrywek RP. Nie przypuszczałam wtedy, że będą pełnić tak ogromną rolę w tym wszystkim, z czego się bardzo cieszę.


Wracając jednak do chłopaków…To wyszło samo, kiedy podczas rozgrywki wpadłam na pomysł, czemu Abraham postanowił porozmawiać z Lukrecią, swoją kuzynką o dziwnym zachowaniu jej mentora. Nim się zorientowałam, już pisałam post, już wrzucałam go jako odpowiedź, że Alberto jest zakochany po uszy w kuzynie swojej podopiecznej. Zaś jego zachowanie wynikało właśnie z tego uczucia. Alu wiedział, że Abraham preferuje kobiety, ale przecież, kiedy spotkali się sam na sam, w domu Valheinów, sprawiał zupełnie inne wrażenie! Reszta poszła jak lawina. Skradziony pocałunek, szok z mojej strony i mojej współgraczki. Przez chwilę, nie bardzo wiedziałam, co się właśnie zadziało, więc druga strona była zasypywana tekstami o tym, że nie rozumiem, nie tak to miało wyglądać, ale mimo wszystko świetnie się bawię.


Kolejne sesje to były wątki nawiązujące do tego jak Abraham próbuje sobie z tym poradzić. Czy robi dobrze? Czy tak powinno to wyglądać i czy jako wojskowy nie splami munduru takim związkiem? Jak zareaguje jego rodzina, przyjaciele i członkowie armii? Musiałam skupić się, na tych konkretnych pytaniach. Czasami zwlekałam z odpisami, nie wiedząc co zrobić i zaczęłam pisać. O emocjach, co siedzi w głowie Abraham. Jak radzi sobie z rosnącym uczuciem do Alberto, które zostało wystawione na, możliwe najtrudniejszą próbę, jaka mogła się przytrafić. I tym sposobem chłopaki na dobre zagościli jako element mojego autorskiego świata.


Zdarzało mi się, że kasowałam całe fragmenty tekstu, widząc, że to nie jest to, czego oczekuję, co chcę przedstawić. Dlatego, jak wspomniałam wyżej pisanie o miłości nie jest wcale takie proste. Poza jej rodzajami dochodzą inne czynniki na nią wpływające. Tak jak w życiu. Mimo to, dobrze się bawiłam, bo pozwalałam wychodzić też swoim uczuciom na wierzch. Mogłam przelać je na kartkę Worda, na postać, a potem dopasować do charakteru Abrahama.


Realność w opisywaniu miłości


Sytuacja z chłopakami, moimi dwiema postaciami, które zakochały się w sobie było pierwszym takim przypadkiem, że coś wyszło spontanicznie. Z reguły zakładałam z góry, kto z kim będzie, dlaczego i po co. Tutaj było inaczej i to spodobało mi się tak bardzo, że przestałam robić to, co robiłam wcześniej. Nawet, jeśli piszę krótkie opowiadania, zdaję się na emocje i uczucia postaci. Niech ona decyduje, bo nieoczekiwane zwroty akcji dają lepszy efekt niż coś oczywistego.


Tego czytelnicy potrzebują. Moja znajoma, z którą grałam, która jest autorką kuzynki Abrahama, nie mogła się doczekać kolejnego odpisu, a później krótkich opowiadań z nimi. Tak, została ich wielką fanką, co mi bardzo schlebia, bo pierwszy raz pisałam o tak trudnej miłości, tak trudnym związku i nie byłam do końca pewna, czy robię to dobrze. Sama nigdy nie doświadczyłam, aż takich problemów w swoim życiu z byłymi partnerami. Musiałam zaciągać języka u ludzi z takimi przejściami, a zapytani czemu o to pytam, odpowiadałam, że potrzebuję do książki. Opisuje trudną miłość, związek, który polega na nauce siebie nawzajem, akceptowaniu pewnych rzeczy, tego kim się jest, jakie ma się poglądy, czy pochodzenie. Pokazanie, że wsparcie na każdym etapie, czy to jednej czy drugiej strony jest ważne.


Dlatego pisząc o miłości, trzeba pamiętać o realizmie, żeby uczucie jakie opisujemy nie wyszło sztuczne, bez polotu. Spotkałam się z wieloma opisami miłości, które nie były w stanie poruszyć mojego serca. Mi natomiast zależy, aby czytelnik czuł emocje postaci, napięcie, które towarzyszy bohaterom każdego dnia, w każdym rozdziale.


Nie mówię, że jestem mistrzem, bo jeszcze długa droga przede mną, ale ta spontaniczność, te nieoczekiwane zwroty akcji, opisywanie ich sprawia mi przyjemność i dlatego lubię pisać o miłości.


A na koniec, macie rysunek mojego autorstwa przedstawiający Abrahama Valheina, patrzącego na swojego ukochanego.



28 wyświetleń0 komentarzy
bottom of page